Wszystkie opisy są własnością autorów opowiadań, skopiowanymi z ich stron w celach tylko i wyłącznie reklamowych. Podobna rzecz ma się z obrazkami, które są albo własnością autorów opowiadań, albo jakiś stron z szablonami. Ja je jedynie wykrawam i dodaję tytuł opowiadania oraz nick jego autora. Jednak jeśli komuś by to nie odpowiadało, chciałby aby obrazek zniknął lub miałby ochotę dodać inny, to śmiało może się odezwać, a uczynię według jego woli. Tak samo jeśli ktoś chciałby bym umieściła inny opis, to także wystarczy się w tym temacie odezwać.

Przy tytułach znajdują się literki (Z) i (P).

(Z) oznacza "zakończone"

(P) oznacza "przerwane"

Kiedy przy tekście nie znajduje się literka, to znaczy, że tekst ciągle "trwa", czyli opowiadanie jest nadal publikowane.

czwartek, 23 czerwca 2016

47. Dioris (Z)

Autor: Kami Kate
Tytuł: Dioris
Ilość części: 15 lub 21 (w zależności od tego czy na blogu czy wattpadzie)
Link: Blog i Wattpad

Kamienne ściany szybko wysysały ciepło z pomieszczenia, a w jego postępującym wyziębianiu niemały udział miał też hulający za oknem lodowaty, późnojesienny wiatr. Wciskał się przez nieszczelności okiennych ram, z których zdarto aksamitne, miękkie kotary, by uczynić z nich okrycia choć trochę chroniące przed chłodem.
- Co będzie z nami? Tylko my zostałyśmy. Co z nami uczynią? - Drżącym głosem pytała młodziutka, jasnowłosa Imeni. Stara Nakari objęła ją i przytuliła jej głowę do swej piersi.
- Nic się nie martw się, moje dziecko. Skoro żyjemy do tej pory, to raczej nie grozi nam już śmierć. Pewnie wkrótce wypuszczą nas stąd i pozwolą wrócić do domów.
Starsza z sióstr stała przy oknie, obserwując co dzieje się na dziedzińcu. Pojawił się tam właśnie rycerz w szarym płaszczu i czekał aż stajenni podprowadzą mu konia. Rozmawiał z kimś i obaj mężczyźni gestykulowali żywo. Dioris, nie bacząc na zimny wiatr, uchyliła okno ciekawa, by usłyszeć o czym mówią. Oczywiście rozpoznała tego w szarym płaszczu, to Hengod z Ibilma. Ten, który tu nad nimi trzymał pieczę i władzę.
Niewiele zdołała dosłyszeć, ale i tak to, co dobiegło uszu, wzbudziło niepokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz